Zbliża się 11-ta już rocznica odkąd to mi ruszył mój proces...
Przez te długie 11 lat człowiek zdążył przeżyć niejedno ale ja wciąż szukam swego miejsca w życiu i tułam się to tu to tam szukając swego szczęścia. Ale ono nie nadchodzi. Kiedyś to ja miałam władzę i trzymałam się z grupą,która ją trzyma a wiedzą swoją zawsze zaskakiwałam innych-także i tych,którzy we mnie nie wierzyli ale dziś jest tak pusto,smutno i inaczej.... Czasy,które opisywałam tu na blogu minęły bezpowrotnie. Niektóre na szczęcie a za niektórymi tęsknię ale czy warto??? Zbliżają się dla mnie bardzo przykre rocznice i jak co roku pozostaje mi nic innego jak przeczekać ten czas co nic ze sobą nie niesie tylko przywołuje przykre wspomnienia. Daty 2 listopada 2009 powstał mój kanał na Youtube login SocjoTechnika. Filmów żadnych tam nie dodawałam ostatnimi czasy ani też nie miałam weny na pisanie niemal gdziekolwiek gdzie pisałam. Tak czy inaczej-moje blogi zawsze był moimi powiernikami i tak niech zostanie.
0 Komentarze
Dziś,równe 63 lata temu na świat przyszła dr Grażyna Berentowicz Sobczak-kobieta,o której był po części ten blog.
Jak wiadomo moje relacje z Grażyną Berentowicz Sobczak były zawsze napięte-obie kochałyśmy tego samego mężczyznę-Mieczysława Sobczaka. Jak na razie cokolwiek dzieje się u mnie znajduje się na kanale youtube.com/user/socjotechnika Treści tu zawarte należą tylko do mnie.
Kopiowanie,rozpowszechnianie i tak dalej są zabronione!!! Nie wyrażam zgody na publikację czy kopiowanie moich tekstów!!! SocjoTechnika Dziś mijają równe 4 lata od czasu mojego procesu…
3.11.2009-21.12.2009 A miało być tak pięknie. to miał byc piękny dzień.Dzień na pół roku przed moimi imieninami… Tego dnia dziś,równe 4 lata temu zaczął się mój proces. Wczoraj leciały “Smerfy” na jedynce na dobranoc. Aż się popłakałam jak to oglądałam. “I saw you
(Widziałam Cię) Again, (Znowu) I knew just where you’d be (Chciałabym tam byc) I’ll stop this (Przestanę z tym) Real soon when you’re back safe with me (Gdy tylko wrócisz ze mną bezpiecznie)” A jak ku*wa nie przestanę!!!Tak oto po długiej przerwie witam się znowu,tymi samymi słowami!!!Jak powyżej głoszą słowa utworu Techno Dash Berlin “Never cry again”,tak i ja po roku czasu mogłabym to samo zaśpiewac,tak jak wtedy… To już rok…Daty 3 listopada 2009 roku oficjalnie rozpoczął się mój proces.Tej oto daty-3 listopada 2009 roku gdy tylko wróciłam ze szkoły i słuchałam około godziny 16 mojej najukochańszej radiostacji Sunshine Live,gdzie za dwa dni usłyszałam ten utwór Techno,to daty 3 listopada 2009 roku,słuchając sobie tej radiostacji oraz widząc jak za oknem już po 16-tej robi się mrok,nagle do moich drzwi zadzwonił dzwonek…To było bardzo dziwne,bo nie spodziewałam się nikogo a listonosz już chodził więc kto to mógł byc…Z początku myślałam,że to jakaś pomyłka lub ktoś sobie ze mnie jaja robi…Ale niestety nie,i od tego się zaczęło… To był goniec.Ze sądu.Przyniósł mi wezwanie.Do sądu.Na godzinę 17:00 w następny wtorek,czyli coś około daty 10 listopada 2009 miałam się wstawic do sądu…Myślałam,że to jakaś pomyłka i,że jak otworzę tę kopertę z wezwaniem do sądu to okaże się,że pomylono mnie z kims innym(w co wątpię bo raczej rzadko która osoba nosi w Polsce imię Florianna).Ale niestety-tam pisało,że mam się wstawic do sądu… I od tego się zaczęło…Resztę tej historii znacie.Jak już wiecie to wyjebano mnie ze szkoły i nie mam żadnego wykształcenia,poza maturą ale dobre i to.Za to dziś mam doświadczenie zawodowe i to jest najważniejsze bo udaje mi się chwytac dorywaczych prac jeśli szczęście dopisze.Przeważnie pracuję na czarno,bo jestem poza systemem…Co ja się nachodzic nie muszę aby znaleźc pracę i jeszcze do tego o pracę bez znajomości bardzo trudno w dużym mieście… Życie bywa takie trudne,ale jest piękne. Tak-poszłam do pracy.Nie mam jednak stałej pracy a nie wszędzie patrzą przychylnym okiem na osobę karaną…Byłam karana za groźby karalne.Ale dzięki temu wiem,że najlepiej jest byc poza systemem prawnym.Nie ukończyłam żadnej szkoły poza Zaocznym Liceum Ogólnokształcącym C.K.K.PROFESJA w 2007 roku,gdzie zdawałam 5 przedmiotów rozszerzonych na maturze.Nie poszłam na żadne głupie studia bo to tylko strata czasu.No bo zauważcie,że ten kto jest na studiach dużo traci bo tam nie ma żadnego doświadczenia zawodowego tylko sucha paplanina i tam żadnej wiedzy się nie nabywa bo to życie uczy i weryfikuje.Nic tak nie uczy jak życie,bo zauważcie,że ilu młodych ludzi kończy studia i jeszcze do tego z wyróżnieniem ale potem kończąc te studia,nie ma po nich pracy i co z tego,że studiowało się przez 5 lat,czyli i licencjat i magisterka,skoro potem nikt nie patrzy na papierek tylko na znajomości lub na doświadczenie zawodowe…Rzadko tez któremu doktorantowi udaje się zostac na uczelni oraz wykładac.Często tacy ludzie są skazani albo na znajomości albo na bezrobocie,lub pracę nie w swoim zawodzie.Tak więc studia nie mają wogóle przyszłości.Jak się później po studiach okazuje to dlatego lata studenckie były najlepsze bo raz,że były beztroskimi i pełnymi imprez czasami a dwa,że wtedy jeszcze nie myślało się o zyciu poważnie a jak się studia skończyło to czas okazał się byc nieubłagalny i człowiek jest już za stary aby wejśc na rynek pracy bez znajomości i nie ma wykształcenia pomimo ukończonych studii i odpowiedniego doświadczenia… Słuchajcie,mnie-SOCJOTECHNIKI!!!Ja dobrze radzę…Ale co kto woli. Na chwilę obecną jestem bezrobotna.Sama się zwolniłam.Byłam sprzątaczką w Le Clerc’u na Nadodrzu a jeszcze wcześniej byłam telemarketerką a jeszcze wcześniej ankieterką i tak więc oto doświadczenie mam w czymkolwiek a i umowy o dzieło chętnie się podejmowałam,nawet wiedząc o tym,że do emerytury mi to nie wliczy się jako lata pracy ale lepsze to niż bezrobocie… Wypinam się na studia,jakiekolwiek i na edukację!!!Odjeżdżam jaknajdalej od edukacji,szkolnictwa i tak dalej…Jadę se ku*wa jaknajdalej,olewając przy tym niedaleko Nadodrza położony jakże prestiżowy,szerzący nepotyzm i produkujący dla porządnych ludzi bezrobocie-Universytet Wrocławski: Patrzcie co tam z tyłu jest w tle-toż to Universytet Wrocławski: A tu w oryginale: OLEWAM TO!!!Jakże by niby inaczej. Jak każdego dnia,wstaję rano o godzinie 3 w nocy aby czekac na mój najukochańszy utwór Techno LOOPO INC-Cold Mountain,który już od ponad dwóch lat dodaje mi siłę.Daty 22 października 2010 roku,tez jak co rano wstałam i czekałam na mój najukochańszy utwór Techno.No i tej daty akurat był:)))Jak wiadomo,ja odbieram radiostację Sunshine Live poprzez zwykłą satelitę.Akurat odkąd po raz pierwszy odkryłam u siebie na satelicie Sunshine Live to obraz mam od kanału PRO 7 z czego głos i dźwięk jest z radiostacji Sunshine Live.Akurat tego dnia,czyli daty 22 października 2010 roku się tak trafiło,że kiedy leciał utwór LOOPO INC-Cold Mountain to na PRO 7 leciał jakis program o gwiazdach i akurat pokazywali Miley z początku jej kariery:))) Miley…Jedni wypowiadają się o niej bardzo pozytywnie a drudzy jej nienawidzą…Ja sama jestem nieco taka jak Miley Cyrus,tyle,że z Nadodrza…Na Nadodrzu każdy mnie zna i wie,że jestem gwiazdą. Także i w dniu,w którym zaczął się mój proces byłam gwiazdą w stylu Miley.Jestem po prostu Socjotechnika i występuję jako Socjotechnika,podobnie jak Miley Stewart występuje jako Hannah Montana i wiedzie podwójne życie,podobnie i ja występowałam na scenie Techno a zamierzałam nakręcic teledysk na Nadodrzu a moim producentem muzycznym był DJ WEBER,który starał się pomóc mi w drodze do kariery jako DJ-ki.Jako doświadczony producent muzyczny on jako jeden z pierwszych zauważył we mnie Socjotechnikę a nie tylko Floriannę.Zauważył,że bardzo dobrze władam technikami manipulacji oraz potrafię wpływac na otoczenie i oddziaływac jako podmiot socjotechniczny jako gwiazda.Miley też jest chcąc niechcąc podmiotem socjotechnicznym.Chodźby przez to,że występując i dając koncerty oraz pokazując się w televizji w roli Miley Stewart oraz Hannah Montany,oddziaływuje na społeczeństwo a szczególnie na ludzi młodych oraz jako gwiazda daje ludziom przykład,więc oddziaływując jest podmiotem socjotechnicznym,gdyż posiada władzę nad publicznością,która ją kocha i naśladuje lub jej nienawidzi i odwraca głowę. To DJ WEBER poznając mnie poprzez blogi,po przeczytaniu corian.blog.onet.pl oraz innych moich blogów,zdecydował się nawiązac ze mną współpracę i pomóc mi w byciu gwiazdą za co bardzo mu dziękuję:))) Ja i DJ WEBER jesteśmy nieco jak Billy Ray Cyrus oraz Miley: Gdy tej samej daty-22 października 2010 roku po tym jak było LOOPO INC-Cold Mountain i dało mi siłę na cały dzień gdy to tego dnia miałam wyruszyc w kolejny dzień na poszukiwanie pracy,po tym jak parę dni wcześniej sama się zwolniłam(a co-ja nie mogę się zwolnic jak mi nie pasuje???!!!) to tego dnia wyszłam z domu o godzinie 5:07 na autobus,który jedzie do Wrocławia o godzinie 5:30.Przed wyjściem ledwo co wytaszczyłam moją zimową kurtkę z szafy,którą sobie kupiłam jak w marcu 2010 zaczynałam pracę jako ankieterka na Psim Polu.Gdy wyszłam z domu to było już ciemno.Po drodze bałam sie,że zaatakują mnie psy,które zwykle sobie biegają gdzieś tam po drodze nawet jeżeli jest jeszcze ciemno i jest noc a jak już się doczepiają to nie tyle co szczekają ale i próbują ugryźc… Gdy szłam na autobus,gdzie to księzyc przyświecał mocno,z racji tego,że była pełnia,to zastanawiałam się czy dziś autobusem pojedzie Marcin “Galancik”,który tydzień temu jechał w piątek tym autobusem o 5:30 i razem gadalismy o tym bo było tak ciemno a siedzięlismy na tyle,że jest tak ciemno,że w takiej ciemnosci można robic tlyko jedno-świecic dupą:))) Gdy zaszłam na przystanek autobusowy to było jeszcze zimniej.Stanęłam na przystanku i tam starałam się jakos ogrzac.Niedaleko mnie,z drugiej strony przystanku,stanęła jakaś kobieta co jeździ ze mną na trasie i zagadałam do niej,że jest już tak zimno jak nie wiem co i chyba spadnie niedługo zapowiadany śnieg.Ona na to,że na to wygląda,że spadnie śnieg a zapowiadali zimę przecież… I tak trochę sobie postałam na przystanku patrząc w dal,a już przyszła pora,gdzie to mój autobus nadjechał.Jak się okazało,tym razem Marcin “Galancik”nie jechał.Jechała za to Monika,która jedzie jak co piątek na praktyki i tydzień temu w przelocie po tym jak wysiedliśmy to zapoznałam ją z “Galancikiem”.Monika jak zwykle usiadła z tyłu a ja siedziałam w pierwszym rzędzie,do czego ją zachęcałam aby usiadła obok mnie. Jednak nie skorzystała z rady… W autobusie grzałam się i cieszyłam się z tego,że siedzę w pierwszym rzędzie.Tak jak zwykle…Rok po roku.I nie chcę nawet innego miejsca:))) Idąc biegiem utworu Techno Dash Berlin “Never cry again”: “When you come home, I’ll stop this (Kiedy wrócisz do domu.Przestanę z tym.) When you come home, I’ll hide it good (Kiedy wrócisz do domu.Słyszę to dobrze.) I’ll never cry again, when you come home, to me (Nigdy nie będę więcej płakała,gdy wrócisz do domu,do mnie…)” Gdy prawie rok temu,daty 6 listopada 2009 roku,gdy to opisywałam ten dzień na tym blogu,w głowie grał mi ten utwór Techno,miałam bardziej na myśli mojego Florian’a.Szczególnie z tym “When You come home…To me!!!”.Jest tam tez takie zdanie:”When You come home.I’ll stop this.”.To zdanie oznacza,że mam przestac,gdy on wróci do mnie.Ale ja nie przestanę!!!Te słowa “I’ll stop this”,czyli,że “przestanę”nie sprawdzą się i nie sprawdzają się wcale.Nie przestane nigdy byc sobą i nie przestanę nigdy z tym-cokolwiek robię!!!Cokolwiek robię,jestem z tym szczęśliwa i swiadoma w pełni!!!Nie przestanę nigdy ku*wa klnąc ani wrzeszczec i jestem dumna sama z siebie!!!Nigdy sie nie zmienię!!!Teraz,po prawie roku czasu,mogłabym to samo napisac co kiedyś pisałam oraz wiem jedno,że podejme sie któregoś dnia zemsty na osobach,które mnie oskarżyły!!!Jestem sobą!!!Nie podlegam już pod żadną instytucję:)))Jestem wolna!!!I nie dam się zamknąc na pare latek na jakiejś głupiej uczelni gdzie będę klepała sobie do łba ku*wa to co oni sobie życzą abym umiała i nie będę grała głupa!!!Jestem sobą i to jest najważniejsze… Chciałabym chociaż raz ujrzec mojego Florian’a na żywo…W utworze Techno Dash Berlin “Never cry again”,idąc dalej występują takie słowa: “I’d see it, you weren’t really there (Widzę,że byłeś tam naprawdę.) In truth I (Naprawdę ja.) Still feel it hanging in the air (To wszystko wisi w powietrzu.)” Co wisi w powietrzu???Bezrobocie???Tak czy inaczej-teraz gdy jechałam szukac pracy,będąc osobą bezrobotną,bo gdy poprzednio pracowałam to musiałam sie zwolnic bo tam gdzie chciałam zacząc nowe życie-na Nadodrzu,to odkryto kim naprawdę jestem więc zanim do czegokolwiek doszło,zwolniłam się i tak więc oto szukam pracy… Gdy daty 22 października 2010 roku wysiadłam z autobusu na dworcu głównym PKS,nie gonił mnie już jak rok wcześniej Maniów przez Kąty Wrocławskie.Nie widzę już ani nie czuję na sobie mojej traumy ani przymusu ani oddechu tej jebanej prokuratury…Jestem wolna!!!I szczęsliwa!!! Zaraz jak wysiadłam z autobusu to poszłam do mojej znajomej-Kasi,która sprzedaje na dworcu głównym PKS w budce z fast foodami.Najpierw jak tam poszłam do niej to miała na chwilę zamknięte,bo gdzies wyszła,więc w tym czasie przeszłam się do kiosku z gazetami i gdy z niego wróciłam to Kasia już była:)))Powiedziałam jej,że byłam u niej i,ze miała zamknięte a ona powiedziała mi,że była na zakupach w Biedronce.Powiedziałam jej,że idę szukac pracy bo niedawno się zwolniłam z tej pracy gdzie byłam sprzątaczką.Kasia powiedziała mi,że mi nic nie pasuje ale ja ja zapewniałam,że zostałam do tego zmuszona. Gdy tak trochę pogadałam sobie z Kasią to potem poszłam na nogach na rynek,gdzie rozglądałam się za ofertami pracy.Po drodze na rynek już widziałam jedną ofertę pracy,gdzie to na drzwiach wisiała kartka:”Zatrudnimy expedientkę.CV tylko ze zdjęciem proszę zostawiac w sklepie.”.To by była kolejna szansa dla mnie…Obym znalazła pracę. Aktualnie piszę na: CORNY Tylko w języku niemieckim!!! Nie mogę zrobic tutaj przerwy.Nie zrobię.Będę pisałą rzadko ale będę.Nie poddam się.
Ten kto czytał moją zapowiedź Hannah Montany w mojej wersji: TU CZYTAJ Ten wie o co chodzi. Socjotechnika czyli ja i DJ WEBER mają razem nagrac utwór Techno.Jak zwykle ja jestem ja i podoba mi się DJ WEBER.Czuję się z nim bardzo związana,podobnie jak Hannah Montana ze swoim managerem. Niemal codziennie chodzę do portu na Nadodrzu i podziwiam tam widoki.Zawsze marzyłam o tym aby byc DJ-ką.Zawsze marzyłam o tym aby pozostac sobą. Żyłam sobie spokojnie i szczęsliwie jak to ja,do czasu kiedy to dzięki temu blogowi nie wydarzył się proces. Na procesie sądzono mnie jak świnię i traktowano jak wariatkę.Zniszczono mi życie i nie pozwolono wyrażac siebie.Jednak ja się nie poddałam.I nadalmarzę o tym aby byc DJ-ką. Kiedy równy rok temu poznałam DJ’a ROTTWAG’a to byłam taka szczęśliwa.Chciałam byc taka jak on.Nadal chcę byc taka jak on.Jednak niestety-życie nie jest dla nas łaskawe.Nie wiem ile jeszcze przejdę bo nie wiadomo ile jeszcze będę żyła ale mimo wszystko warto życ,ponieważ życie jest piekne nawet mimo tego. Miałam tutaj napisac o ludziej pamięci.Podobno pamięc ludzka nie jest doskonała ale jeżeli ją ćwiczymi,może miec lepszą kondycję.Takie ćwiczenia na poprawę kondycji pamięci nazywa się mnemotechniką.Nazwa menmotechnika wzięła się od imienia jakiejś tam greckiej bogini pamięci co miała na imię Mnemozyna. Mnemotechnikę stosuje się na zasadzie tego,że szybciej coś zapamiętujemy jeżeli cos skojarzymy z czymś z życia codziennego.Z racji tego,że nasz mózg jest skonstruowany w ten sposób,że zapamiętuje tylko najważniejsze wydarzenia bo co trochę dobiegają go coraz to nowe informacje z otoczenia to tak aby nie zaśmiecał sobie tym głowy to zapamiętuje tlyko to co najważniejsze ale i to ulega z czasem deformacji.Obrazy z wspomnień zacierają się powodując,że człowiek pamięta dane wydarzenie jednak nie może sobie przypomniec szczegółów. Ciekawi mnie fakt tego czym jest hipermnezja. Otóż zadaję sobie pytanie czy hipermnezja jest darem czy przekleństwem. z tego co ja wiem to jak na razie tylko dwóm ludziom z całego świata zdiagnozowano hipermnezję.Ci ludzie nie tyle wydarzenia ze swego życia ale także potrafią zapamiętac wydarzenia mniej szczegółowe czy z życia publicznego. Ja mam bardzo dobrą pamięc ale nie mam niestety hipermnezji.Jednak gdybym cos takiego miała to chyba bym się załamała!!! Otóż gdy czytałam zwierzenia ludzi dotkniętych taką pamięcią to zrobiło mi się ich żal ale zarazem zaciekawiło mnie to jak żyją i dają sobie z tym radę. Bardzo mnie interesuje fakt co się dzieje w głowie takiego człowieka i czy ktoś taki ma to w genach czy wypracował sobie w ten sposób pamięc absolutną lub w jego mózgu podczas życia płodowego zaszły jakieś zmiany,które to spowodowały. Gdybym miała wybierac pomiędzy karierą na scenie Techno a karierą naukową to wybrałabym jednak karierę na scenie Techno,ponieważ wtedy czułabym,ze naprawdę żyję. Życie to jednak niestety nie scenariusz,gdzie zapisane mamy jedynie role,jakie mamy odegrac bo życie tworzymy my sami i jedyne co możemy miec zapisane to nasze informacje w genach jaki mamy genotyp oraz fenotyp.Genotyp to nasze cechy wyglądu,które mamy w genach a fenotyp to to,co u nas się ujawniło na podstawie naszego fenotypu.Jednak życie nasze-nasz los,którego to próbujemy rozszyfrowac czy ktoś nad nami czuwa i czy też to my sami idziemy w długą wędrówkę po ścieżkach życia tak więc niestety-życia i tak czy tak nie rozszyfrujemy. Życie bywa tak nieprzewidywalne,że nawet człowiek z doskonałą pamięcią nie jest w stanie przewidziec przyszłości pomimo iż doskonale pamięta przeszłośc ale na podstawie tego nie potrafi określic co go spotka… Co mnie jeszcze w życiu spotka??? Ostracyzm społeczny.Czym tak naprawdę jest ostracyzm społeczny???W socjologii istnieje takie pojęcie jak ostracyzm społeczny,które definiuje się następująco:jest to wykluczenie społeczne.Społeczeństwo z reguły lubi upodabniac się do siebie i nie przepada za osobami,które nadmiernie wystają od norm jakie przyjęło dane społeczeństwo.Wówczas zanim dojdzie do ostatecznego ostracyzmu społecznego stosuje się wobec osoby,któa się wyłamuje nacisk społęczny,który ma na celu dokonac wobec niego pewną formę kontroli społecznej.Jak wiadomo ze socjologii kontrola społeczna to nic innego jak kontrola jaką nakłada się na jednostkę,która się wyłamuje i czyni cos karygodnego-jak ja…
I nie cytuję tutaj definicji z podręcznika do socjologii tylko własne słowa z własnego doświadczenia.Doświadczam na własnej skórze jako jednostka wyłamująca się ponad normę w formie negatywnej kontroli społecznej… Wówczas trzeba dojśc ze stronami konfliktu- mną a grupą oraz szkołą do konsensusu czyli ugody oraz porozumienia społecznego. Otóż tak-poświadczam tutaj na tym oto blogu,że postanowiłam pójśc z obydwiema grupami na kompromis i rozmawiałam już z członkami obydwu grup na ten temat sporu i jeżeli chcemy dojśc do porozumienia to dobrze-nie będe się już śmiała i przeszkadzała na zajęciach ani komentowała jak kto żyje. Krzysztof P. ma prawo wybrac takie życie jakie mu odpowiada,podobnie jak ja mam prawo wybrac swoją drogę,która mi odpowiada.Dla Krzyśka najważniejsza w życiu jest jego rodzina,którą wyzywałam na blogu i osobiście i poniżałam.Jednak dla mnie najważniejsza jest nauka oraz moje autorytety w dziedzinie nauki.To dzieki mojemu autorytetowi-człowiekowi,któremu jako jednemu jedynemu nie przeszkadzam w zajęciach oraz nigdy go nie wyzywałam pomimo iz go ledwo znam ale znam go na tyle,że widze w nim mój autorytet i tylko on potrafi się ze mna dogadac i grupy obydwie to widzą jaki ma na mnie magiczny wpływ,że bardzo go cenię i szanuję i to właśnie dzięki niemu uda nam się porozumiec. Otóż tak-pragnę przeprosic na tym blogu,na którym obrażałam Krzysztof’a oraz jego rodzinę. Pragnę tez przeprosic szkołę,którą tutaj wyzywałam na blogu(nie wiem czy jeszcze raz-tym razem w formie pokojowej mogę użyc jej pełnej nazwy więc do wiadomości,że przepraszam szkołę jako instytucję) oraz jej pracowników,których obrażałam i zamieszczałam ich zdjęcia bez ich wiedzy i zgody i głupie podpisywałam te zdjęcia a także pisanie po danych osobowych. Pragnę przeprosic obydwie grupy,za to że śmiałam się głośno czy krzyczałam i wtrącałam się w słowo gdy chcięli posłuchac wykładu.Mam nadzieję,że dojdziemy do dobrowolnego porozumienia. Otóz tak-pragne oznajmic,że jedyne czego nie zmienię to moich wartości oraz wzorców a jedyne co moge zmienic to tylko moją postawę a komentarze moge zachowac dla siebie na temat tego jak ktoś żyje a mi to nie odpowiada.Dla mnie wartości takie jak nauka czy wolnośc są na pierwszym miejscu,jednak moje postawy naruszają wolnosc innych czego dałoby się uniknąc.Otóż tak-gdy ktoś narusza moje wartości to ja go atakuje jednak nie każdy wie od razu jakie wartości wyznaję.Dla innych szczęściem jest rodzina a dla mnie szczęsciem jest poznawanie tego co mnie otacza. Chodzi mi o to,że jest takie przysłowie-“NON SCHOLAE SES VITAE”i ono własnie jest mi drogowskazem.Otóż osoby,które chcąc się uczyc idą po nauke do szkoły to mogą to robic dla papierka lub po to by cos im w głowie zostało ale jeżeli nie powtarzają w kółko materiału to nie zapamiętają z tego nic lub ich zapis w mózgu ulegnie zatarciu.Nie piszę teraz o nikim konkretnym ale ogółem o społeczeństwie co też miało na celu stworzenie prowokacji dziennikarskiej w postaci Akademii Wielkiej Lipy czyli wymyslonej przez dziennikarzy Akademii Komunikacji Społedznej,która właśnie miała na celu zdemaskowanie co tak naprawdę kieruje ludźmi. Gdy chcą się uczyc. Otóż wszyscy mówią mi,że ja bardzo często gadam od rzeczy i powtarzam się w kółko jedno i to samo.Chciałabym teraz nadmienic,że jest na tym świecie coś takiego jak mnemotechnika. Mnemotechnika ma na celu aby odpowiednio wyćwiczyć swoją pamięc w ten sposób aby była lepsza.Według mnie-nie ma złej czy słabej pamięci.Można ją ciągle ćwiczyć w celu łatwiejszego przyswajania i zapamiętywania informacji.Nie dla szkoły lecz dla życia.Ale to też zalezy czy komuś zależy naprawdę na tym aby miec wiedzę.Mi zalezy na tym by przyswoic wszystko co się da i nie uważam,że robię z głowy sobie śmietnika.to samo z żołądkiem. Jestem osobą pamiętliwą i szybko tez łapię o co się rozchodzi i jestem bardzo spostrzegawcza.Według mnie nie ma czegos takiego jak słaba pamięc.Każdy o tym wie.Gdy ktos musi cos zapamiętac to najczęsciej powtarza w kółko to o czym ma nie zapomniec i juz pamięta i w ten sposób cwiczy swoją pamięc ale niestety-jeżeli ktoś jest leniwy z natury to woli to sobie zapisac a nie pamiętac o tym i gdy przyjdzie czas to wyciągnie sobie zapisane na karteczce to co miał zrobic i gotowe. Dobrą metodą na poprawienie sobie pamięci jest zapamiętywanie sobie lub zapisywanie sobie zaraz po przebudzeniu co się komuś śniło.Otóż ludzie zajęci swoimi sprawami i swoim życiem nie zawsze pamiętaja co im sie śniło lub są przekonani,że nic im sie wogóle nie śni a to przedciez jest nieprawdą bo wówczas to ich pamięc nie była na tyle wykształcona by zarejestrowac obrazy,które się ukazały we śnie.Zawsze się coś komuś sni.Przeciez to pracują gałki oczne,które się gwałtownie poruszają podczas snu oraz kiedy organizm śpi to mózg za to nie śpi i przekazuje obrazy widziane w życiu codziennym także tych,które widziało się na filmach czy to o czym sie marzy lub czego się obawia.Sen jest podzielony na fazy takie jak na przykład faza głębokiego snu,w którym to właśnie najwięcej nam się śni.Sen jest czyms fizjologicznym ale podczas gdy zazyje się na przykład leki nasenne czy spożyje alkohol,po którym to się chce spac to wówczas jest to pojęcie snu farmakologicznego.W śpiączce farmakologicznej człowiek też wypoczywa czego przykładem jest utrzymywanie ludzi po wypadkach i na silnych lekach przeciwbólowych to wóczas stosuje się śpiączkę farmakologiczną by taki organizm zregenerował się jednak to nie to samo co sen fizjologiczny. Otóż tak.Ja nie uczę się po to aby zdawac z tego.To,co ja tutaj piszę,to nie jest wiedza jaką wymaga się na politologii.Chodzi mi o to,że byłabym bardzo szczęśliwa gdybym studiowała nareszcie upragnioną socjologię lub biologię,ponieważ własnie w tej chwili poruszyłam temat zarówno biologiczny jak i socjologiczny ale niektórzy mówią mi,że nawet i psychologiczny.To jest własnie dla mnie szczęscie.Z racji tego,że wiem takie rzeczy i dowiaduje się więcej takich rzeczy bo przecież społeczeństwo sie zmienia od dawien dawna i nie stoimy w miejscu. Konfliktu pomiędzy mną a grupami na studiach nie będę już pogłębiała wpisami na blogach.Będę teraz pisała o tym jak zyję ale także o tym co jest mi cenne czyli o Nadodrzu oraz o właśnie takich rzeczach jak napisałam teraz bez obrażania kogoś.Między mną a grupami wystąpił tak zwany konflikt wartości,ponieważ ja wyznaję całkiem inne wartości,które są sprzeczne z wartościami wyznawanymi przeważnie przez grupy społeczne a w tym przypadku przez grupy studentów oraz szkołę. Zatem po raz kolejny przepraszam wszystkich tych,których uraziłam osobiście lub na blogu,pisząc oczerniające rzeczy. Wartości,które wyznaję są mi bardzo ważne i proszę o uszanowanie ich,podobnie jak ja postaram sie uszanowac wartości,które wyznajecie. Otóż jak na chwilę obecną gdy za pół roku będę pisała tego bloga,ponieważ teraz zrobię małą Schlaf Parade,planuję napisac tutaj coś więcej na temat pamięci bo przecież robię dosyc często wieczory wspomnień oraz planuję także dalej opisywac moje życie na Nadodrzu.Mam nadzieję,że za pół roku,gdy tutaj wrócę to napiszę o tym,że jestem w Bensheim lub udało mi sie w końcu zostac DJ-ką.Mam plany na przyszłośc.Jednak proszę uszanowac to,że mam swoje poglądy.Postaram się je wyrażac w delikatniejszy sposób nie urażając nikogo i zamiast komentowac to czy tamto będę mówiła,że mi się to nie podoba. Możliwe,że jestem głupia a to co tu piszę to wszystko jest bajką,z racji tego,że nigdy w życiu nie miałam tej przyjemności aby studiowac socjologię tak więc te texty,które tu umieszczam to nic innego jak bzdety i bajki, oparte o to co ja byle gdzie przeczytam i rzadko kiedy co się tutaj zgadza to co piszę.Możliwe,że ja sama nie rozumiem co tutaj piszę oraz co oznaczają poszczególne pojęcia oraz kiedy ich używac.To tak samo jak z wiedzą u lekarza i szamana,ponieważ co innego wie szaman,który sam się uczył tej wiedzy i może komuś zaszkodzic jak szaman plemienny,który to stosuje nie środki farmakologiczne czy operacje na choroby czy schorzenia(bo choroba a schorzenie to nie to samo!!!)tylko wedle własnego uznania i zioła oraz swoje metody a co innego lekarz medycyny,który studiował przez wiele lat i zna się na rzeczy(chociaż bywają wyjątki gdzie to lekarz pomimo ukończenia studiw i wykonywaniu tego zawodu mimo wszystko nie ma powołania i nie zna się na rzeczy).To się nazywa postmodernizm,który mówi,że wiedza lekarza jest równa wiedzy szamana ale według mnie to nieprawda,ponieważ co innego jest wiedza człowieka wyuczonego a co innego człowieka niedokształconego. Tak,to prawda.Napiszę tutaj dopiero daty 28 maja 2010 roku,czyli za równe pół roku.Z racji tego,że uznam to za odpowiedni moment do pisania. Na razie jestem na moim blogu o kuchni Nadodrza,gdzie też zamieszczę przeprosiny do tych,których obrażałam oraz planuje tam opisywac dalej moje kulinarne przygody. SMACZNEGO!!! Czerwiec 1949.W zyciu nie sądziłam,że będąc protokolantką będę sama pisała o sobie jak o więźniu.Na szczęscie pozowolno mi zatrzymac mój nieodłączny atrybut-maszynę do pisania,gdzie mogę pisac te słowa.
Pisząc te słowa,w ciemnej celi trzymam w ręku nasze wspólne zdjęcie-Michalino W.!!! Trzymałam zdjęcie na tle takiej szare podłogi jaką zwykle ma się w piwnicach.UB-ckich piwnicach.Na zdjęciu widnieją dwie przytulające się do siebie przyjaciółki-my.Ja i Michalina. Zostałam zatrzymana.Podczas kiedy czekałam na nią-na Michalinę W,z którą to rzekomo spiskowałam przeciwko Polsce.Nowej Polsce.Stalinowskiej Polsce!!!Pisząc te słowa i siedząc w ciemnej celi,UB-ckiej piwnicy wspominam jakby to było wczoraj.wydrzenia ostatnich miesięcy.Już od maja 1949 roku miałam zostac pochwycona i złapana.Jednak dopiero teraz udało im się mi udowodnic rzekomy spisek i złapac mnie.Za co???Za samą moją miłosc do Florian’a,któy jest Niemcem!!!Otóż mój Florian dał wreszcie o sobie znak!!!W połowie kwietnia i udało mi się nawet z nim spotkac.Przez tę całą sytuację w “nowej powojennej Polsce”,kiedy to niedługo będziemy wspominali we wrześniu(na chwile obecną jest czerwiec 1949)10 lecie wybuchu II wojny światowej. Siedząc sobie w UB-ckiej piwnicy gdzie to jeszcze nie aż tak dawno ja sama byłam protokolantką i spisywałam zeznania przesłuchiwanych i myslałam,że taką pracę będę miałą do końca życia-teraz sama jestem przesłuchiwana.Nie wiem kiedy przyjdą i nie wiem kiedy mnie załatwią.Nie znam dnia ani godziny kiedy to nastapi.Moi byli znajomi z pracy.Teraz moją jedyną znajomą jest maszyna do pisania,którą trzymam na kolanach oraz szczury,które przychodzą do mnie po resztki chleba.Na szczęscie jedzenie mi dają bo wiedzą,że lubię jeśc rozmaite potrawy tak więc nie pogardzę starym chlebem,który na szczęscie ma przydatny termin ważności i nie widac na nim pleśni. Siedzą sobie wygodnie przy stoliku naprzeciwko drzwi,zajadam chleb i popijam wodą gdy nagle słyszę przed sobą trzask otwierających drzwi.To zastępca szefa UB-ków.Niegdyś mój szef. -“No,no…Obywatelko!!!Objada się???”-słyszę do siebie. Niegdyś mówił mało do mnie i gardził mną jak każdym innym pracownikiem bo on co to to nie kierownik ale tym razem od kiedy to zaczęłam pokazywac się w konkretnych godzinach i w konkretnych dniach to zaczęto traktowac mnie jak główneg wroga publicznego nr 1. -“Nie.Nie.Popija się.”-odpowiedziałam mu i usmiechnęłam się pewna siebie.-“Chyba można???”-zapytałam. -“Pójdzie Pani ze mną na przesłuchanie!!!”-powiedział rozkazującym tonem. Nie miałam innego wyjścia.Nogi się podemną gięły ze strachu.Znałam z doświaczenia te korytarze i ścieżki.Nic tutaj nie było mi obce pomimo iż pracowałam tu od niedawna ale i zarazem dawna.Wprowadził mnie do pokoju bardzo dobrze mi znanego.Do pokoju,gdzie niegdyś pracowałam.Do pokoju przesłuchań.W pokoju nie było nikogo.Nawet protokolanta czy protokolantki,która to funkcja była kiedyś moja.Kazał mi usiąśc naprzeciwko siebie na małym taborecie odwróconym do góry nogami.Kazał mi usiąśc na jednej ndze od taboretu z nogą założona na nogę.Byłaby to dla mnie bardzo wgodna pozycja do rozmowy gdyby nie fakt,że to nie była rozmowa koleżeńska ani tez rozmowa o pracę tylko to miało byc przesłuchanie!!! Zapalił lampę i zaczął świecic mi prosto w oczy.Ja mimo wszystko nie uraziłam się tym światłem a jeszcze się wpatrywałam w to jak ładnie światełka obok się mieniły.Światełka od ozdobnych lampek obok. -“No to proszę mi powiedziec,obywatelko!!!Co robiła Pani 12 kwietnia tego roku???”-zadał surowo pytanie. -“No ja to co???!!!To co zwykle.”-odpowiedziałam. -“Już dawno miałem się zapytac o to ale się wahałem i gdyby wtedy nie ta sprawa z zabójstwem księdza…”-gdy to mówił to mu przerwałam. -“Oskarża mnie pan o zabójstwo księdza!!!To absurd!!!Byłam wtedy po chorobowym!!!”-odkrzyknęłam. -“Nie chodzi o tę sprawę.Chodzi o to,że oczekiwała pani podczas swojej rzekomej choroby na wieści od tego Niemca!!!Jakiś inny Niemiec był wówczas widziany koło pani domu i o czyms z panią rozmawiał…”.-zagadywał mnie. Przypomniałam sobie.To był przyjaciel mojego Florian’a,którego to ja pytałam o to czy ma jakieś wiesci od mojego Florian’a… -“Wktórce potem widziano panią na mieście z pewnym Niemcem.Ma na imię Florian.Zna go pani???”-stwierdził bardziej niż zapytał. -“Otóż tak.Nie należę do osób,które krętaczą tak więc z góry mówię,że to mój Florian!!!Ja go kocham a miłośc nie wybiera…”-odparłam. -“Tylko problem w tym,że po II wojnie światowej nasz towarzysz Stali kazał wysiedlic wszystkich Niemców i zakazał im pojawiac się w odnowionej Polsce.Tak więc co robił z panią ten Niemiec???”-wykrzyczał. -“Ekhm.Co ja mma gadac,co robiłam z ukochanym i jeszcze w jakiej pozycji???”-odpowiedziałam. -“Co to za odzyw!!!Gdyby nie to zabójstwo księdza u nas na parafii to już dawno wtedy nie przyjęlibyśmy do nas z powrotem po pani chorobowym pani do pracy za sam fakt tego,że spotyka się pani z wrogami i spiskuje przeciwko naszym towarzyszom!!!”-darł się na mnie po czym zaczął mi jeszcze jaśniej świecic po oczach lampą. Wiedziałąm skąd on to wie i kto mnie wydał.Tak też przypuszczałam.To brat tej mojej koleżanki…Ten UB-k,w którym się podkochiwałam i,który sam jest Niemcem a podaje się za Polaka pomimo iż urodził się w Bensheim mnie w to wrobił.Bo znałam jego tajemnicę,którą sam mi wyznał razem z tą swoją siostrzyczką.Problem polegał na tym,że kiedy lustrowano nas od stóp do głów jako pracowników on podał,że mieszka od urodzenia na biednej wsi gdzie teraz też mieszka i rzekomo tam się urodził i powiedział,że z Niemcami to za to ja mam dużo do pogadania.I opowiedział o moim Florian’ie.Jego siostra działa w AK.Aby odwrócic od niej podejrzenia,że działa w AK o czym wiedziało tylko podziemie to podał,że jego siostra jest tylko zwykłą dziewczyną ze wsi i z AK nie miała nigdy żadnego kontaktu a w tamtych czasach nawet za bycie sanitariuszem w AK czy kims kto łączył możnabyło dostac srogie tortury…Aby bronic swoją siostrę w zamian za te kłótnie i o to,że wiedziałam,że jest urodzony w Bensheim podał mnie i mojego Florian’a… Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos zastępcy szefa UB-ków: -“Ten Niemiec dopóki nie pokaże się w naszym kraju nie będzie nam na nic przydatny.Z resztą Niemcy to psy i sukinsyny!!!Za to niejedna Polka,która zakochała się w takim psie czy sukinsynu została zamordowana.Zastrzelona jak suka i wywalona na rowie!!!”.-darł się na mnie swoim typowym UB-ckim textem. -“Nie mam na ten temat nic do powiedzenia…”-odpowiedziałam. -“Dziewczyno!!!Pomyśl o tym,że wiesz za dużo bo byłaś przez tyle czasu protokolantką u nas!!!Pełniłaś tę funkcję i wiesz za dużo!!!Pomyśl o tym,że znasz za dużo naszych metod i mogłąbys byc naszym wrogiem!!!A po co Ci to???Gadaj co wiesz to dostaniesz niższą karę lub puścimy Cie od razu wolno i będziesz mogła byc wolna!!!”-stosował wobec mnie swoje UB-ckie taktyki i już ja to znam z życia osobistego gdzie to aby im ktoś powiedział co wie to jest przyduszany do muru i roztacza się przed nim rozmaite perspektywy o tym co by było gdyby i co będzie jak i tym podobne.Chyba za mało mnie znał,że ja to wiem… Byłam odporna na jego chwyty.Przecież za co ja miałam odpowiadac-za miłośc do Florian’a??? Już wiedziałam,że jestem stracona.Dobrze,że chociaż po znajomości nie stosowano wobec mnie tortur typu wyrywanie paznokci czy też brak snu lub jeszcze co gorsza nie załatwiono mnie od razu!!!O tym jak bardzo tęsknię za moim Florian’em wie chyba każdy kto mnie zna… Zastępca szefa UB-ków darł się na mnie,że załatwi mnie osobiście,ponieważ szef ma gdzieś taką kanalię jak mnie i nie chce sobie rąk babrać.Ja im do diabła mam kanalię!!!To są chwile kiedy wszyscy Twoi przyjaciele stają się wrogami.w takim razie gdzie znaleźc przyjaciół w gronie wrogów???Gdzie ich szukac???Nie ma wtedy co… Od tamtej pory minął tydzień…Zaraz po skończeniu tego przesłuchania na za tydzień zapowiedziano następne.Tym razem miałam byc nie tylko ja…Teraz kolej na następne. Znowu siedzę w tej samej celi i oglądam to samo zdjęcie.Znowu zajadam się tym co zajadam i wykonuję te same czynności.Dobrze,że mam chociaż zakratowane okienko na świat w piwnicy oraz przestrzeń do chodzenia bo z doświadczenia widziałam jak to cisną człowieka w takiej celi gdzie nie można spac ani też rąk czy nóg wyciągnąc!!!Ale u nich to nigdy nic nie wiadomo.Nie znam dnia ani godziny… Nagle znowu otwarły się przedemną drzwi od mojej celi…To znowu zastępca szefa UB-ków.Znowu to samo.Znów ten sam korytarz.Jak w jakims filmie fabularnym,który to ciągnie się jak flaki z olejem. Słyszałam jak w zeszłym roku najpierw traktowano bardzo dobrze Rottmistrza Pileckiego a potem UB-cy go zakatowali.Szkoda tylko,że ja pracuję w nędznym Lupowie a nie w Warszawie gdzie to dokonano egzekucji Pileckiego!!!Szkoda,że nie byłam przy tym protokolantką i nie przeżyłam tego!!! Gdy tym razem wprowadzono mnie do tego samego pokoju przesłuchań gdzie ostatnio to na kanapie obok mnie siedziały moje koleżanki. Poznałam je i spotykałam nad rzeką Rottawą w porcie oraz na mieście w Lupowie. Usiadłam na taborecie na szczęście odwróconym normalnie a nami wszystkimi zajął się zastępca szefa UB-ów… To się nazywało piekło XX wieku.Ja pitolę!!! Zastepca szefa UB-ków zadawał nam wszystkim kolejno pytania a gdy zagadnęłam go nie pytana o mojego Florian’a to odpowiedział,ze…o żadnego Niemca i spotkania z Niemcami mnie nie sądzą tylko o to,że zadawałam się…z tymi dziewczynami z AK!!!Ja nie spiskowałąm przeciwko nowemu ustrojowi Polski razem z tymi dziewczynami tlyko razem omawiałyśmy nasze plany na przyszłosc oraz to,że chce byc na scenie Techno jednak niestety wyszło inaczej… Inaczej???Po kilku przesłuchaniach wypuszczono mnie.Na wolnosc.Udawano jakby nigdy nic nie było.Tylko,że byłam bez pracy.Postanowiłam pojechac do Włoch na pomidory…Tylko tyle mi zostało. Chcesz wiedziec jak się skończy to opowiadanie lub jak dalej potoczą się moje losy???Wpadnij tu za pół roku:))) Tak naprawdę to życie za czasów stalinizmu było o wiele brutalniejsze.W następnej części postarałabym się napisac jak to wyglądało z perspektywy osoby,która to przeżyła i żyje do dziś z tym co przeszła. Jest rok 1949.W powojennej Polsce trwa czas terroru stalinowskiego.Budynek Urzędu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Lupowie na ul.Technowej,gdzie od kilku lat pracuje jako protokolantka.Jest obecnie kwiecień 1949.Siedze aktualnie za moim biurkiem,które jest całym moim światem.
Tak wygląda świat z mojej perspektywy: To jest moje biurko.Mój cały świat.Wiele razy próowałam zmienic zawód jednak mi odradzano,z racji tego,że za dużo wiem na temat pracy UB-ków oraz przy zbyt wielu sprawach byłam obecna tak więc nie chcę aby mnie usunięta z drogi czy posądzono o spisek więc siedzę tutaj i piszę.W wolnych chwilach blogi a gdy praca woła to spisuje protokoły z przesłuchań.Wieloktornie widziałam jak krew się leje oraz jak UB-cy torturują przesłuchiwanych a w szczególności jak wyrywają im paznokcie.Nie robi to na mnie szczególnego wrażenia.U mnie w pracy jest kilka kobiet,które pełnią funkcję funkcjonariusza bezpieki a czasem nawet stosują tortury na równi z tymi,którzy stosują męzczyźni na tym samym stanowisku.Sama dosyc często marzyłam o tym aby byc funkcjonariuszką UB a nie tlyko zwykłą protokolantką co też opisywałam już na tym blogu. W wolnych chwilach uwielbiam słuchac myzki Techno.To całkiem nowa odmiana muzyki,w której to zastosowywuje się elektornikę a nie instrumenty.Jak wiadomo maszyna szyfrująca enigma to świetny wynalazek ale żeby rozszyfrowac DJ-a oraz jego twórczośc potrzeba się nad tym długo zastanowic… Aktualnie jestem w takiej sytuacji,że zapragnęłam wspominac to co przeżyłam w ostatnim czasie.Siedze sobie za moim biurkiem i wspominam to co było nie aż tak dawno.Ostatnio dałam tutaj znak życia w marcu 1949 gdy to opisałam jak spotkałam się z koleżanką,z której bratem pracuję.Wspomnienia.Nie są już aż takie świeże ale mam co wspominac… Daty 27 stycznia 1949 roku przed pracą jak zwykle postanowiłam sobie pospacerowac po porcie nad rzeką Rottawą.Już od razu gdy wysiadłam z pociągu około godziny 7:58 rano a do pracy miałam na godzinę 9:30 tak więc miałam jeszcze sporo czasu więc postanowiłam go sobie umilic.Szłam po torach,na których leżał topniejący śnieg i chłonęłam te chwile oraz fotografowałam na pamiątkę to co widzę i co kocham,ponieważ takie chwile należały do rzadkości,z racji tego,że w ostatnim czasie pracę zaczynałam już od godziny 8 rano tak więc teraz,te półtorej godziny było dla mnie zbawieniem oraz prawdziwą nagrodą w raju!!! Przechadzałam się po porcie i myslałam o…No własnie.Już wtedy zaczęłam sobie zdawac z tego sprawę,że coś czuję do niego.Juz od miesiąca odkąd to wydawał mi się taki pomocny po śmierci zastępcy szefa UB-ków,którego to ja udawałam,że się w nim zakochałam a on starał się mnie podnieśc jakoś na duchu to chyba się w nim zakochałam…Ale co z Florian’em???Moim Florian’em…Gdy przechadzałam się po porcie to myslałam o tym aby chcoiaż raz go tutaj do mojego ulubionego miejsca zaprosic.Kogo takiego???Brata mojej koleżanki,który to zna moją tajemnicę jakby mu się wydawało,że zakochałam się w panu Karolczuk’u.On mi też wyjawił swoją tajemnicę-wyjawił mi swoje pochodzenie,gdzie się urodził.Urodził się w…Bensheim tam gdzie mój Florian ale on go nie zna osobiście ale słyszał o nim odemnie wiele razy!!!UB-cy nie wiedzą o tym bo wówczas tępiono hitlerowców a każdy Niemiec był uznawany za hitlerowca a Stalin-niegdyś jego sojusznik,pozbywał się i wysiedlał Niemców za to co zrobił Hitler.Za co to???Czy to ma sens???Przez to nie ma żadnych więsci o moim Florian’ie!!!Za to pocieszenia szukam w ramionach innego.Tego chłopaka z Bensheim. Jak tylko dowiedziałam się z jego ust o tym co wyjawił mi w sekrecie to zaproponowałam mu spotkanie w tej miejscowości,z której pochodzi i trzymam go za słowo,bo powiedział,że przyjedzie.Tylko niestety-on ma żonę.Nic od niego nie chcę.Chcę tylko jego szczęscia i nic więcej.Jeżeli to nie ze mną wybrał swoją drogę to szanuję ją jaknajbardziej i życze mu szczęścia z ta kobietą,którą poślubił…Spotkanie zaproponowałam mu po to nie aby z nim przeżyc przygodę ale dlatego,ze znam jego siostrę i ogółem wydaje mi się sympatyczny… Stałam na mostu w porcie i rozmyślałam o tym wszystkim.To było jeszcze przed tym zanim pogodziłam się z jego siostrą.Gdy tak stałam na mostu w porcie to z oddali,po drugiej stronie brzegu zauważyłam…fajnego chłopaka!!!Z racji tego,że jestem bardzo kochliwa to od razu przestałam myslec i o moim Florian’ie i o tym UB-ku,który razem ze mną pracuje i znam jego siostrę tak więc postanowiłąm pobiec na drugą stronę portu bo rozwidlał się na dwie częsci i biegłam ile sił w nogach by go dogonic…Goniłam go i gdy już udało mi się przejśc na drugą stronę portu to mogłam się mu bliżej przyjrzec.Nie zauważył mnie jak szłam za nim bo szłam tak po woli aby nie zorientował się,że go śledzę bo jeszcze by mnie wziął albo za szpiega albo za jakąś zboczoną tak więc uważałam by mnie nie zauważył.Po drodze stawał przy magazynie by kupic świeże ryby a ja stanęłam obok niego niby przypadkiem koło straganu w porcie i przyjrzałam mu się jeszcze bliżej.Był nieco podobny do pana Karolczuk’a(wspominałam już to wcześniej,że szukam pana Karolczuk’a w niemal każdym mężczyźnie,którego mijam na ulicy).Ale nie całkiem.Bardziej przypominał mi chłopaka Marty,przy której to egzekucji byłam.Był młody i miał może na oko 29 lat. Poszedł dalej.Szłam za nim dyskretnie po drodze mijając drzewa i nasypy ziemi oraz na drzewach jeszcze gdzie niegdzie były stare liście jeszcze z zeszłej jesieni.Były to pojedyńcze sztuki. Zastanawiałam się czy tak fajny chłopak jest wolny i skąd pochodzi.Nie musiałam długo czekac na odpowiedź na pytanie skąd pochodzi bo…zauważyłam,że odprowadziłam go az pod sam dom i nie zorientował się,że go śledziłam!!!Wszedł w jakąś furtkę.Dom miał nawet niezły co świadczyło o tym,że musi należec do zamożniejszej klasy.Przyczaiłam się za jednym z drzew i chciałam go trochę poobserwowac oraz jego dom co pozwwoliłoby mi na wstepną analizę oraz strworzenie wstępnego profilu psychologicznego tego męzczyzny jednak nie pozwolił mi na to…jego pies,który wybiegł nagle zza furtki i zaczął mnie gonic jak szalony!!!Boje się psów tak więc uciekałam nawet jeżeli był to mały kundelek ale bałam się,że mnie pogryzie!!!Uciekałam przed nim i darłam się,żeby odszedł i gdy tak uciekałam to o mało co mi z głowy nie spadł mój daszek oraz moje okulary google. Gdy tak biegłam obok tych samych drzew,które mijałam przedtem gdy go śledziłam oraz mijałam tę samą drogę,po której szłam to myślałam o moim ukochanym UB-ku,w którym się ostatnio podkochuje i myslałam o tym co by było gdyby to on był przy mnie tu i teraz i przeżywał by ze mną taką przygodę. Pies przestał mnie gonic dopiero kawałek drogi po tym jak przebiegłam.Cofnęłam się z powrotem do portu i potem zaczęłam się zbierac w droge do pracy. Gdy dziś,w kwietniu 1949 roku siedzę sobie za moim ukochanym biurkiem a praca mnie goni bo muszę spisac protokoły to myślę w wolnej chwili o tym jakie miałam przygody.To one podnoszą mnie na duchu. Jest kwiecień 1949 roku.Kwiaty kwitną na grobie Marty.Jak zwykle zanosi jej ten chłopak,który ją tak kochał.Od czasu jej śmierci minął już ponad rok. Gdy tak sobie wspominam to nagle krzyczy na mnie nowy zastępca szefa UB-ków: “Wiem już wszystko!!!” Wiedziałam,że prędzej cz później się dowie o tym.Startuję na DJ-kę i posłałam swojego seta i czekam na akceptację.Byc może wkrótce podpisze kontrakt z wytwórnią i nagram pierwsza płytę Techno a ten zawód całkiem rzucę.Na szczęscie jest za czasów terroru stalinowskiego dopuszczalne Techno o czym świadczy ten plakat,którego to nawet sam Stalin poparł,że DJ’e mają takie same prawa jak inni muzycy: Jednak niestety-zastępca szefa UB-ków chce mnie dobic i powtarza mi w kółko,że jeżeli odejdę to już o to zadbają bym milczała na zawsze,poniewaz wiem za dużo.Ten poprzedni zastępca,który był to był o wiele lepszy a ten patrzy na mnie z taka pogardą i nienawiścią i jakbym jak wszystko wykonywała źle.Tak czy inaczej-chyba jest źle. Własnie jest źle,z racji tego,że…Ekm.Jak ja to głupia mam powiedziec,że pod koniec marca 1949 roku pokłóciłam się z bratem mojej koleżanki,który to jest UB-kiem i ja się w nim podkochiwałam!!!Postanowiłam wówczas zagadac do niego na ten temat kiedy pojedziemy w końcu razem do Bensheim ale rozmowa potoczyła się nie tak jak potrzeba!!!Na pocaątku rozmawialiśmy jak zwykle,w przyjaznej atmosferze ale potem ja sama jak gdybym była oparzona odskoczyłam od niego i nakrzyczałam na niego!!!To przez wyrzuty sumienia.W końcu kocham tylko mojego Florian’a.Jednak od tamtej pory ja i ten UB-k jesteśmy pokłóceni a tak bardzo mi zalezało na naszym wspólnym wyjeździe do Bensheim.Tylko scena Techno umożliwi mi wyjazd do Bensheim legalnie bez mozliwośc podejrzenia o spiskowanie przeciwko nowemu ustrojowi. Kimkolwiek jesteś i to czytasz-pamiętaj o jednym:Czasem cos jest obok Ciebie a tego nie doceniasz lub doceniasz to za późno a gdy to kochasz to nie masz odwagi powiedziec,że to kochasz…Docenisz to tylko wtedy kiedy to stracisz…Na zawsze.Wtedy bedzie już za późno…
Nadodrze.Czym tak naprawdę jest Nadodrze???Gdy po raz pierwszy daty 5 marca 2005 roku przybyłam tam to jeszcze wtedy nie kochałam Nadodrza.Dopiero od grudnia 2005 roku coś zauważyłam,ze czuję do tego miejsca i bolałoby mnie już wtedy to gdybym miała odejśc…Teraz po latach wiem,że przecież kocham Nadodrze i nie mogę z niego odejśc. Gdy daty 8 wrzesnia 2006 roku zdałam sobie z tego sprawę,ze po woli wszystko się wali i juz nic nie będzie jak dawniej to dopiero wtedy przyznałam się do tego,że kocham Nadodrze.Nadodrze.Nadodrze… Zaraz po szkole znów tam wróciłam.Na Nadodrze.Gdy skończyłam lekcje to znowu musiałam iśc koło tego ogrodzenia na Placu Powstańców Wielkopolsloch i znowu do mnie dotarło,że bezpowronie straciłam to co kochałam a co było tak blisko i nie doceniłam tego tak bardzo gdy było.Bo gdy jeszcze to tam stało to po prostu ja z tego korzystałam i nie chciałam upamiętnic tych chwil,które teraz iopisuję.Wówczas nie chciałam tam się fotografowac tak jak teraz w każdej gofrowni czy lodziarni czy kiosku czego bardzo żałuję.Dopiero gdy to juz nie stało to doceniłam to.Pamiętam jak chciałam zawsze zaprosic Michalinę do Blaszak’a na smaczne jedzonko i chciałam z nią tam usiąśc przy stoliku i pogodzic się z nią…Jak się okazało-już nigdy tego nie będe miała okazji by zrobic… Dopiero od wtedy zaczęłam się fotografowac jak szalona na Nadodrzu.Dopiero wtedy zdążyłam uratowac jeszcze to co było mi cenne a tak samo zostało bezpowrotnie zniszczone.Ten komin na Nadodrzu,który widzicie na tym blogu został sfotografowany przezemnie daty 16 października 2006 roku i byłam tam razem z Michałem i Krzyśkiem z Nadodrza.Michała i Krzyśka dało się odciąc a ja i komin zostalismy na fotografii-zupełnie tak jak było naprawdę,ponieważ Michał i Krzysiek wyjechali sobie do UK razem ze swoimi znajomymi a ja zostałam wtedy z moim jedynym przyjacielem-kominem z Nadodrza,któego to daty 17 marca 2007 roku wyburzono… To zdjęcie powstało daty 16 października 2006 roku: Jestem na nim ja,oparta o filar Nadodrza.To zdjęcie powstało kilka minut wczesniej niż to z tym kominem.Tej samej daty-16 paździenrika 2006 roku swoje 55 urodziny miał Mieczysław Sobczak czyli Marek Pledger-dziekan Wyższej Szkoły Zarządzania i Finansów we Wrocławiu na wydziale nauk społecznych.Wówczas jeszcze nie wiedziałam o jego istnieniu ani o tym,że własnie do tej głupiej szkoły rzuci mnie los.Nie wiedziałam nawet o istnieniu tej szkoły,w której to już rok później byłam i oczekiwałam tylko i wyłącznie na rezultaty po remoncie na Placu Powstańców Wielkopolskich,gdzie to zakończenie jego remontu przypadało na grudzień 2007.I wówczas to widziałam,że nie wróciło to co było tak więc jednak miałam rację zachowując chociaz to co się da a co było mi cenne.Zostało to tylko na fotografiach… Gdy daty 8 września 2006 roku po lekcjach znowu przyszłam na Nadodrze i widząc ten Plac zagrodzony to od razu postanowiłam z budek telefonicznych “wrzucanka”,które jeszcze się uchowały pomiędzy dwoma kasztanami,które nazwałam Oderman i Oderbach to zadzwoniłam od razu do Michała z Nadodrza,jednak ten nie odebrał i ilekroc dzwoniłam to nie odbierał.Drżącą ręką postanowiłam wykecic pewien numer…Tak więc postanowiłam zadzwonic do Michaliny W. i myslałam,że nie odbierze jednak…odebrała!!!Zapytałam się jej od razu co to ma znaczyc z tym ogrodzeniem i od kiedy to się stało???!!!Odpowiedziała mi,że już jakoś tak od połowy lipca to zaczęli robic i teraz trwa remont Placu Powstańców Wielkopolskich.Zapytałam się jej jak ona-jako Nadodrzanka mogła do tego dopuścic to odpowiedziała mi,że jej zdaniem teraz jest o wiele lepiej niz było!!!Zawsze się nie zgadzamy.Zawsze obydwie mamy całkiem odmienne podejście oraz poglądy.Tym razem także.Gdy ona mówi:”czarne” to ja mówię “białe”.Gdy ona mówi:”ładne” to ja mówię “brzydkie” i tak jest do dziś… Zabolało mnie to.To był szok.Wielki szok.Pamiętam jak stałam przy pomarańczowej budce telefonicznej na monety,tak zwanej “wrzucance” i trzymałam słuchawkę.Michalina rozmawiała ze mna krótko.Bolało mnie to,że już nie ma Blaszak’a,gofrowni czy lodziarni a jedyne co jest to ta zagroda.Ta zagroda ma niby przynieśc lepsze życie dla Nadodrza i polepszyc Plac.Ale czy to zrobiła???Nie!!! Byłam ubrana tak jak pokazywało to zdjęcie z poprzedniegon postu.Miałam na sobie jeszcze moje ukoichane swetry oraz kurtkę i plecak z WITCH z wizerunkiem Irmy.Moje rzeczy były świadkiem tego co przeżywałam.Na nich był mój pot,moje emocje i moje odczucia.To wszystko tworzy mnie.Taką jaką jestem. Także Nadodrze tworzy mnie i własnie wówczas zdałam sobie z tego sprawę.Opuszczona przez Michalinę,która trzepła słuchawką na samą wieśc o spotkaniu ze mną na Nadodrzu oraz opuszcozna i olana przez osoby z Nadodrza…Zdałam sobie z tego sprawę,że kocham tylko i wyłącznie Nadodrze.To ono na mnie czekało gdy osoby z Nadodrza mnie olały i nie przychodziły na spotkanie.To ono dawało mi cień,gdy było gorąco.To ono dawało mi dach nad głową gdy padał deszcz i to ono dawało mi ciepło gdy był mróz… Nadodrze.Moje Nadodrze…Dopiero wtedy to zrozumiałam jak bardzo ważne i cenne było mi Nadodrze.Jak stałam zawsze oparta o jego filary i o tym,że już niedługo je będę zmuszona opuścic…Bolało mnie to.znowu zaczął mi grac utwór Techno Luminary-Amsterdam… Poszłam więc na Nadodrze.Na drugi peron.Sama.Bez Michaliny,która przecież nie chciała się ze mną pogodzic.Bez osób z Nadodrza,z którymi przecież spotykałam się rok wcześniej i ja tę znajomośc rozwaliłam…Tylko Nadodrze było po mojej stronie.Czułam to.Wspomniałam to jak róny rok temu,na Nadodrzu przed Balaszak’iem przy wejściu do tunelu,nad którym jest parking spotkałam się daty 17 września 2005 roku z Krzyśkiem z Nadodrza i omawiałam z nim to za ile i kiedy mi sprzeda te płyty co jak się okazało Michał z Nadodrza ściągał z internetu…Pamiętam nawet w co wóczas byłam ubrana-w taki czarno biały dresik z krótkim rękawkiem i pamiętam jak stałam tam na studzience kanalizacyjnej…Stałam tam przed Krzyśkiem z Nadodrza i rozmawiałam i zauważyłam,że jestem do niego zbyt wysoka.Kiedyś mi się podobał.Krzysiek wówczas przyjechał swoim zielonym maluchem a w tym maluchu siedział jeszcze jego jakiś kumpel i to chyba był wtedy Michał z Nadodrza,z którym to daty 1 października 2005 roku zapoznał mnie pod wiaduktem kolejowym… Daty 8 września 2006 roku na rok po tym jakie cudowne chwile spędziłam na Nadodrzu to miałam co wspominac z żalem.Płakałam,że już nic nie będzie jak dawniej.Gdy byłam na drugim peronie i czekałam na pociąg a miałam jeszcze bardzo dużo czasu do pociągu to postanowiłam się poprzechadzac jak zwykle i szłam na pierwszy peron gdy nagle na schodach zauważyłam jakąś dziewczynę.Była to blondynka.Zagadałam do niej o to,która jest godzina czy jakoś tak.Pamiętam jak ja wtedy schodziłam po schodach i zauważyłam ją i do niej zagadałam.Między nami nawiązała się rozmowa na różne tematy.zaopytałam się jej czy często jest na Nadodrzu to mi odpowiedziała,że nie często ale jej koleżanka pracuje tu niedaleko w hotelu to często bywa.Poszłyśmy razem na ławki naprzeciwko Nadodrza.Ławki były zaniedbane ale były naprzeciwko Nadodrza.Jadłam wtedy chipsy,które sobie kupiłam i pamiętam,że były o smaku sera i cebuli.Dziewczyna siedziała kołomnie a obok nas stały taxówki.Powiedziałą mi,że kkedyś jej koleżanka zapłaciła aż 80 złotych za taki mały kawałek do podwiezienia jaki miała z Nadodrza do hotelu,w którym pracuje.I tak z niej zdarli kasę!!!Rozmawiałyśmy gdy nagle podjechało jakies czerwone auto i niemal się przy nas zatrzymało!!!Albo tak mi sie zdawało!!!Myslałam sobie,że to…Miałam nadzieję,że to…Michalina,która mnie szukała tak jak kiedyś i,że zaraz wysiądzie bo przecież dałam jej znak,że jestem tu i teraz na Nadodrzu i myslałam sobie,że przyjechała by mnie mimo tego,że byłyśmy pokłócone odwiedzic ale jak się okazało…to nie ona!!!To auto sobie zaraz pojechało!!!Byłam taka blada,że ta dziewczyna,która siedziała obok mnie to zapytała się mnie czemu ja tak zbladłam oraz co mi się stało…Odpowiedziałam jej,że myslałam,że w tym aucie siedzi moja była przyjaciółka…Pomyliłam się… Czasem widzimy cos co chcemy zobaczyc koniecznie i cos co jest podobne wydaje nam się takie samo jak to co chcemy zobaczyc…Bolało mnie to bardzo… Aby sobie poprawic humor to poszłam na Nadodrze na róg i kupiłam sobie w sklepie spożyczym i z alkoholami tuż obok apteki to kupiłam sobie dwie paczki chipsów,w których to w paczuszce miały byc breloczki z serii THE DOG oraz kupiłam sobie takie ciasteczka,których do tej pory jeszcze nigdy w życiu nie miałam okazji by zjesc.były to ciasteczka korzenne w kształcie serduszka oraz ciasteczka całe obsypane miodem i ziarnami słonecznika!!!Kupiłam sobie je na poprawę humoru jednak nie miałam siły by je zjeśc.Gdy ponownie ujrzałam Plac Powstańców Wielkopolskich oraz brak Blaszak’a to żołądek ukłuł mnie w srodku i podszedł do gardła…Zaczęłam płakac a w głowie ponownie na sam widok zagordzonego placu pojawiły mi się słowa utworu Techno Lumunary-Amsterdam: “And I’m lonely here without you (Jestem samotna tutaj bez Ciebie–>Chodziło mi o to,że czułam się samotna bez tego dawnego Placu Powstańców Wielkopolskich) Miss your breath against my skin (Tęsknię za Twoim oddechem na mojej skórze—>Tęskniłam wtedy za dawną bryzą Nadodrza oraz za tymi smacznymi zapachami,które dobiegały z gofrowni i lodziarni na Nadodrzu.to był oddech Placu Powstańców Wielkopolskich…) You love me then you leave me still I lie here (Kochasz mnie po czym mnie zostawiasz przez co kłamię tutaj—>Nie chciałam już dłużej okłamywac samej siebie-KOCHAM NADODRZE i tego się nie wyprę!!!Kocham je ale chciałam je zostawic wtedy!!!) Pressing fingers, where your kisses have been (Dotykam palcami tam gdzie były Twoje pocałunki—>Dotykałam palcami moich ust tam gdzie kiedyś jadłam dania z Blaszak’a czy te lody i gofry na Nadodrzu i chciałam jeszcze raz poczuc ich smak…) And I miss you And I miss you And I miss you (Te “I miss you”dudniło mi w głowie jak szalone i nie mogło przestac!!!Wiedziałam już wówczas,że tęsknię za tym co bezpowrotnie straciłam!!!). Poszłam znowu na Nadoddrze.Ta sama blondynka,z którą rozmawiałam jakies kilkadziesiąt minut temu znowu tam była i czekała na ten sam pociąg co ja.Byłysmy na drugim peronie ale potem zapowiedziano go z pierwszego peronu z racji tego,że coś tam przestawiali tory i odjeżdżał z peronu pierwszego.Ludzie zbierali się tez po woli na pierwszy peron.Nagle ta dziewczyna dostrzegła tam wśród idących i czekających na pociąg swoją koleżankę,która pracuje w hotelu.Ja tez ją znałam.Z widzenia.Dziś rano rzuciła mi się w oczy,ponieważ była wyższa odemnie chyba o parę centymetrów a ja mam hopla na punkcie swojego 192 cm wzrostu ta więc była łatwa do zapamiętania.Ta blondynka zapoznała nas obie jednak ta jej koleżanka wcale za mną nie przepadała.Gadały potem razem obydwie a ja czułam się przy nich jak piete koło u wozu.Ta,z którą rozmawiałam przez dłużysz czas tratowała mnie milej.Pamiętam jak chciało mi się siedziec a nie było gdzie i nie było tam ławek to usiadłam na moim nowym plecaku z WITCH’a.Potem nadjechał pociąg i wsiadłysmy do niego.W pociągu był tłok i nie było gdzie usiąśc.Usiadłam znowu na moim plecaku z Irmą z WITCH a te dwie koleżanki teraz zajęły się sobą i rozmawiały między sobą.Myślałam o Michalinie…Ale przedewszystkim myslałam już o tym,że nie ma już dawnego Placu Powstańców Wielkpolskich…I to jest to co najbardziej mnie zabolało… Dopiero tego samego dnia czyli 8 września 2006 roku mogłam coś nareszcie zjeśc bo przez cały dzień żołądek podchodził mi do gardła… Nie tylko tego dnia.Tak jest do dziś… |
AutorTen blog to dawny elyon.blog.onet.pl Archiwa
Listopad 2020
Kategorie |